piątek, 10 października 2014

Rozdział 2, WARSAW FETISH DAY



Martwi upadek zespołowości w teatrze polskim. Aktorzy biegają po serialach, chałturach czy na triathlonie, miast spędzać ze sobą czas, oglądać filmy, pić, romansować. Chyba tylko trupa z Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu i Burdetrupa w Warszawie kontynuuje jeszcze tradycję teatru wspólnoty Grotowskiego. Dbam o to, by przed każdym odcinkiem ekipa zanurzyła się w temat. Nie zapomnę jak przed odcinkiem w Muzeum Historii Żydów Polskich całymi nocami dyskutowaliśmy o antysemityzmie, czy przed odcinkiem o śmieciach chodziliśmy po górach odpadów w Radiowie. 
Wczuwamy się w temat totalnie, czytamy wszystko co jest dostępne, bierzemy go w siebie. Tym razem czeka nas wyjątkowo trudny i osobisty casus – wódka. Wziąłem Burdel na Pragę i każdemu członkowi Burdeltrupy dałem zadanie napisania na wieczór monologu wewnętrznego o swoim piciu, rozliczenia z tym co w siebie wlewa lub bierze. Kurowartyści w zadumie snuli się po praskich zaułkach, robiąc foty-inspiracje do spektaklu na bazarze Różyckiego czy przy metrze. 

Wreszcie przyszedł wieczór i czas odczytania monologów, jednak Dzika Agnes z Betty Q zaproponowały, żeby odwiedzić Wypieki Kultury, gdzie odbywał się Warsaw Fetish Day. Zgodziłem się i nie żałuję – zakupiliśmy mnóstwo ciekawych fetyszy do Burdelu: maskę byka, kostium górnika i wypchanego łosia. Dla siebie prywatnie też zakupiłem fetysz, rozpuściłem Trupę do domów, żeby się uczyli tekstów na premierę, a sam wróciłem do siebie. Już miałem w spokoju nacieszyć się fetyszem, gdy zadzwoniła oburzona szefowa burdelowych związków zawodowych czyli Dzika Agnes, że na fanpagu wybuchła afera ze stolikami dla VIPów, że to skandal, co ze studentami... Agnes jak się wkurwi na tematy zaangażowane społecznie potrafi być naprawdę dzika. Agnes, ja jestem od wizji, nie po to zatrudniłem managera kultury, żebym miał się zajmować materialną stroną! Co ja poradzę, że manager nie rozumie Sztuki, dba jedynie o kasę! Dzika Agnes wydarła się przez telefon: jeśli VIPy nie zostaną zmienione - ja odchodzę i zakładam niezależną grupę feministyczną!! Zadzwoniłem więc do manago, opierdoliłem, uspokoiłem Agnes, ale niepokój pozostał. A co jeśli idąc po cienkiej czerwonej linii między tradycją teatru Grotowskiego a Żebrowskiego Burdel się wypierdoli? A jeśli Trupa podczas risercz do musicalu o wódce zapije mi się? Kto wtedy w polskim teatrze będzie kontynuował ideały wspólnoty? Tylko Wałbrzych… Z tymi niewesołymi myślami próbowałem zasnąć. Na szczęście miałem pod ręką mój zakup z Warsaw Fetish Day. Dobrze jest w Warszawie mieć jesienią pod ręką jakiegoś fetysza.



P.S. Dzisiaj burdelkoncert w Regeneracji. Stare śmieci swą melodię zagrają. Relacja wkrótce.A bilety na "East side story" do kupienia w kasie Teatru WARSawy, Rynek Nowego Miasta 5/7 www.teatrkonsekwentny.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz